Naciśnij kolejny kwadrat, aby przeczytać kolejne świadectwo ⇓
Naciśnij kolejny kwadrat, aby przeczytać kolejne świadectwo ⇓
Wczoraj przydarzyła mi się taka historia. Jechałem autem do mamy i próbowałem znaleźć jakąś miłą muzykę w radio. Przełączałem różne stacje, ale ostatecznie nic fajnego nie znalazłem. Po wizycie u mamy, wsiadając do windy, przypominał mi się fragment z listu apostoła Piotra: „Wszystkie troski wasze przerzućcie na Niego, gdyż Jemu zależy na was”. (Przypomniał mi się pewnie z tego powodu, że ostatnie dni to u mnie kumulacja wyłącznie samych trosk). W ciągu parunastu sekund jazdy windą powierzyłem moje troski Jezusowi. Jedną – chyba w tym momencie najważniejszą – był mój udział we wspólnocie Klucz Dawida.
Wsiadłem do auta i włączyłem znów radio. (Radia słucham tylko w samochodzie, w domu nie). Pierwsze słowa, jakie usłyszałem, brzmiały „Błogosławieństwo pokonuje Goliata”, a nie kręciłem wcześniej po żadnych stacjach. Zaciekawiło mnie to i słuchałem dalej. Była to konferencja o sercu dawidowym, gdzie prelegent komentował słowa z I księgi Samuela o walce Dawida z Goliatem właśnie. Po dojechaniu do domu jeszcze przez pół godziny słuchałem tej audycji do jej końca.
Wypowiedziałem zatem w sercu słowo „Dawid”, a Bóg po dosłownie paru minutach odpowiedział tym samym słowem. Powtarzał je wielokrotnie przez godzinę ustami prelegenta. Tym samym dał mi wyraźnie do zrozumienia, że ja mam się „tego imienia trzymać”, że to jest dla Boga bardzo ważne.
PS Zapamiętałem, że audycję nadawała stacji Silesia. Na drugi dzień napisałem do tego radia i poprosiłem o informacje o audycji i jej autorze. Otrzymałem plik mp3 z całą zapisaną audycją. Prowadził ją Michał Świderski ze wspólnoty Szkoła Nowej Ewangelizacji z Gliwic.
Andrzej Obecny
Pierwszy raz na mszę o uzdrowienie poszłam we wrześniu 2015 roku.
Dwa lata wcześniej wyszłam za mąż. Na ogół wszystko było w porządku. Brakowało nam tylko własnego kąta i potomstwa. Czułam, że żyję w zawieszeniu. Nie wyobrażałam sobie życia z kredytem, którego zresztą nikt by nam nie przyznał.
W listopadzie podeszłam do modlitwy wstawienniczej, by uwolnić się od długotrwałego stanu przygnębienia. Po modlitwie poczułam spokój. Wiedziałam, że mogę wszystkie swoje sprawy powierzyć Bogu.
W grudniu mąż otrzymał w pracy umowę na czas nieokreślony. Około 2 tygodnie później kupiliśmy wymarzone mieszkanie. Już prawie rok żyjemy z kredytem i świetnie sobie radzimy, stale remontując i upiększając nasze gniazdko.
Od kwietnia zeszłego roku cierpiałam na ciągłe infekcje dróg moczowych. We wrześniu, podczas badania USG okazało się, że w lewej nerce jest złóg lub zwapnienie.
Na mszy o uzdrowienie prowadząca poprosiła, by zgłosiły się osoby mające problemy z nerkami a osoby siedzące obok położyły na nich ręce i wspólnie modlili się o uzdrowienie. Dwa tygodnie później ponowne USG, które potwierdziło obecność kamienia 7mm.
Dwa miesiące później tomografia komputerowa wykazała brak jakiegokolwiek złogu, czy zwapnienia.
Wierzę, że nie ma rzeczy niemożliwych dla Boga. Wierzę też, że w końcu wyproszę u Boga łaskę potomstwa – wszystko w swoim czasie -najodpowiedniejszym dla nas czasie.
Chwała Panu!
Marzena
Mam na imię Elżbieta. Mam 53 lata.
W maju 2013 przeszłam pierwszy zawał serca. W październiku konieczna była operacja pomostowania naczyń wieńcowych czyli by-passów. Stwierdzono u mnie zaawansowaną miażdżycę naczyń wieńcowych. Po dwóch miesiącach następuje zamknięcie się by-passów. Ratunkiem dla mnie są kolejne koronarografie, których przeszłam jeszcze 15.
Po czwartym zawale widziałam bezsilność profesorów cytuję: „nasze możliwości się kończą”. Szukam przyczyn stanów zapalnych, które wywołują miażdżycę. Wykryto u mnie uczulenie na metale, czyli stenty i by-passy, które już mam założone.
Na modlitwę wstawienniczą po raz pierwszy przywiozła mnie rodzina w październiku 2015 roku.
W listopadzie mam kolejny zawał. Podczas kolejnej koronarografii, za wstawiennictwem Waszej modlitwy, Pan Jezus ratuje mnie po raz kolejny.
Każdego miesiąca uczestniczę we mszy św. o uzdrowienie i przystępuję do modlitwy wstawienniczej. Mój stan zdrowia poprawia się, a koronarografia kontrolna w marcu wykazuje brak miażdżycy w naczyniach wieńcowych.
To Wasza Wspólnota modliła się wielokrotnie podczas moich zabiegów – serdecznie dziękuję.
Chwała i cześć Panu Wszechmogącemu!
Szczęść Boże!
Od 8 lat uczestniczę w mszy św. z modlitwą o uzdrowienie.
Podczas marcowej mszy św. skorzystałam z modlitwy wstawienniczej. Od 25 lat zmagałam się z bólami kręgosłupa, rehabilitacja pomagała na krótki czas. W domu nie mogłam wykonywać takich czynności jak: mycie okien, prasowanie, schylanie się, szycie. Musiałam liczyć na pomoc męża i synów, za co im bardzo dziękuję.
Gdy osoby posługujące modlitwą wstawienniczą modliły się nade mną, odczuwałam silne drżenie całego ciała, które ustało, jak wróciłam do ławki.
Przez ten miesiąc wykonywałam czynności, których nie mogłam, a teraz mogę i nie odczuwam bólu.
Chwała Panu!
Jolanta, lat 54
Chciałbym się podzielić doświadczeniem mocy Przenajświętszego Sakramentu.
Był taki czas, gdy nękały mnie straszne myśli, nieprawdziwe wspomnienia. Męczyłem się z tym wiele tygodni.
Przyszedł wreszcie pewien czwartek. W kościele św. Jadwigi, podczas adoracji ks. Bartek wziął Monstrancję i chodząc po kościele błogosławił ludzi. Byłem udręczony. Gdy Jezus w Monstrancji stanął przy mnie, spojrzałem na Niego i poprosiłem w duchu: „Jezu, uwolnij mnie od tego!” W tym momencie wszystkie straszne, uporczywe myśli zniknęły, jak bańka mydlana. Stałem się WOLNY!
Bóg jest miłosierny!
Darek
Czarna Góra 7-14.08.2018
„Klinika duszy”
Trafiła tam w stanie agonalnym, nikt nie wiedział, co poradzić, jak ją uratować, jednak podjęte zostały standardowe procedury. Natychmiast do połknięcia zaaplikowano sporą dawkę wiary, potem zastrzyk z silnym stężeniem nadziei, a na koniec – kroplówka z miłości.
Cóż więcej można zrobić? Pozostała tylko obserwacja.
Już po pierwszej dobie efekty przeszły najśmielsze oczekiwania. Na obchodzie zauważono… brak pacjenta, jedynie otwarte okno w pokoju…
Ktoś przypadkiem zauważył ją latającą jak ptak nad koronami drzew, nad chmurami, dziką, pełną szczęścia i energii. Najtrudniej było przekonać do powrotu, przecież to nie koniec terapii. Jest jeszcze sporo pracy do wykonania. Należy się gorąco modlić i codziennie, starannie wykonywać balsam z uśmiechu.
Mija kilka dni…
Po otwarciu oczu na wiele spraw, wielu szczerych rozmowach i otrzymaniu darmowego pakietu ciepła – nadszedł ten czas. Trochę z przymusu poprosiła o wypis na własne żądanie, przecież trzeba wracać do domu w ciele, do właściciela, on nie może być bezduszny. Żeby nie ronić bezcennych łez, opuściła klinikę z nikim się nie żegnając. Opuściła anielskich lekarzy, ale z wiedzą i mocą potrzebną do tego, żeby nigdy nie wrócić w takim stanie, w jakim tam trafiła…
Andrzej Steczkowski
Dziś mija rok od niezwykłego wydarzenia w moim życiu.
Od ponad 10 lat borykałam się z problemami z barkiem. Zwapnienie okołobarkowe powodowało ból i ograniczenie w ruchomości – nie mogłam podnieść zgiętej w łokciu ręki ponad głowę. Leki, zastrzyki i różnorakie terapie nie przyniosły żadnego pozytywnego efektu.
W styczniu ubiegłego roku dwóch bardzo dobrych ortopedów niezależnie stwierdziło, że jedynym rozwiązaniem jest operacja usunięcia zwapnienia, które wtedy miało już 17mm x 7 mm.
W tym czasie, już od kilku lat, uczestniczyłam we mszach świętych z modlitwą o uzdrowienie i słyszałam świadectwa wielu osób, które doświadczyły uzdrowienia. Modlono się także za mnie. Ból barku ustał, ale ograniczenia ruchowe nie minęły.
Aż do pamiętnego 24 września 2017 r., kiedy po wysłuchaniu
https://www.youtube.com/watch?v=BPGCN58qFfU
spróbowałam podnieść zgiętą w łokciu rękę i udało się!
Po raz pierwszy od ponad 10 lat! To, z czym nie potrafiłam sobie poradzić sama, zrobił On, najlepszy Lekarz i Terapeuta, u którego wszystko, co najlepsze, jest za darmo. JEZUS CHRYSTUS.
Jeśli chcesz doświadczyć jego nieskończonej miłości, dobroci i hojności, zapraszam w najbliższy czwartek, 27.09.18 r. o godzinie 19.00 do kościoła p.w. św. Jadwigi w Chorzowie na mszę świętą z modlitwą o uzdrowienie ciała i duszy.
Iza